przerwa, za dużo ciekawych kadrów, nie mogę się na niczym skoncentrować i wszystko co foce zalatuje klasycznym kryzolem.
jest rok 1964, mistrzostwa ameryki w surfing, east coast, margate city.
jest jedna rzecz która mnie drażni w tych zdjęciach - spojrzenia tych wszystkich kolesi, dramaturgia, tylko czekam aż któryś podejdzie, raczej na szczęście zawsze kończy się na wspólnej obserwacji. no nic coś za coś
oto dzień autolansu. ostatnimi czasy posyłałem sobie zdjęcia na mini foto kontest na yobeat. bitwa zdjęć. jakoś wcześniej moje zdjęcie odpadło w pierwszej rundzie. posłałem ponownie coś innego i moje foto utrzymało się przez 4 tygodnie w 4 bitwach. jednym słowem dankeszyn zgarnąłem fanty z firmy dakine.
natomiast jakiś czas temu, około miesiąca temu miałem wystawe kilku swoich prac. trochę to dziwne i skomplikowane i miejsce raczej też bardzo specyficzne. tak to jest jak się spotyka bo długim okresie niewidzenia starych znajomych. miejscem gdzie moje prace były wystawiane było miasto florencja we włoszech. nie wiem gdzie to jest, miałem 3 z geografii zawsze przez wszystkie lata, w każdym razie napewno gdzieś w europie. była to wystawa kilku jeszcze innych osób, głównie lokalnych artystów studiujących w tamtejszej szkole artystycznej Accademia delle Belli Art. ideą było wystawić coś innego niż coś standardowego, dziwnie to brzmki no ale niech będzie. no i oto poniżej autodyskretny lans moich "prac".
PS
wielkie dzięki jagoda za całe wspracie i pomoc i całe ogarnięcie tematu
